head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

Polska w Unii: drenaż mózgów?

Oto Rzepa donosi o raporcie Komisji Europejskiej. KE donosi ni mniej ni więcej, że obserwuje zjawisko drenażu mózgów: ucieczkę wykształconych młodych ludzi z Polski do Unii. Doniesienie wydało mi się ciekawe na tle propagandowego obchodzenia w Polsce rocznicy wejścia do Unii.

Wyjeżdżają głównie ludzie bardzo młodzi (połowa ma mniej niż 29 lat), przede wszystkim mężczyźni, najczęściej z wschodniej i południowej Polski. Zaskakuje wysoki odsetek osób z wyższym wykształceniem wśród emigrantów zarobkowych. Aż 25,7 proc. z nich ma wyższe wykształcenie, w całej populacji Polski zaś – 14,7 proc. „Wskazuje to na pojawienie się zjawiska drenażu mózgów” – ocenia raport Komisji.

Jak pewnie niektórzy czytelnicy tego bloga pamiętają, prezentuję dość zdystansowany stosunek do Unii Europejskiej. Wniosek o drenażu mózgów w Polsce dokładnie potwierdza jedną z moich głównych cywilizacyjnych obaw, jakie żywiłem i nadal żywię wobec Unii Europejskiej. Jednak nie napiszę a nie mówiłem! Teraz trochę o czymś innym. Ważne jest, iż raport opisywany w RZ jest autorstwa instytucji europejskiej i żadne nasze krajowe wojenki polityczne nie mają wpływu na jego treść. Całość zwróciła moją uwagę także z powodu mocno propagandowo forsowanego u nas obchodzenia rocznicy wstąpienia do Unii.

W notatce prasowej brak mi tu paru detali. Być może wniosków  lub sugestii.

Po pierwsze, mam wrażenie, że słowo drenaż nie całkiem tu pasuje. Widzę tu raczej prostą emigrację zarobkową:

Jaką pracę mogą znaleźć dobrze wyedukowani emigranci w zachodniej Europie? Na przykład w Wielkiej Brytanii i Irlandii czekają na nich głównie – jak zaznaczono w raporcie – prace „proste i nisko płatne”.

– Oferta dla imigrantów po zawodówce i tych z dyplomem magistra jest bardzo często taka sama – mówi dr Paweł Kaczmarczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami UW

Zatem ci ludzie opuszczają Polskę z własnej, nieprzymuszonej woli. Żadni head-hunterzy, poszukiwacze talentów lub wysoko wyspecjalizowanych fachowców na nich nie zarzucają sideł. Wcale zatem nie chodzi o realizację zawodową.

Mój bliski przyjaciel pracował w Anglii w Tesco bodaj 19 miesięcy. Na nocnej zmianie uzupełniał na półkach ciężki napoje wykupione przez Brytyjczyków. Magister nauk społecznych. Wrócił ze względów rodzinnych.

Po drugie, dość zaskakująco wypada rozkład geograficzny emigrantów. Najczęściej wyjeżdżają młodzi, wykształceni ze wschodu Polski i z południa. O ile Polska B, wschodnia ściana może tu pasować, to obecność południa jest dla mnie zaskoczeniem. Generalnie mam na myśli to, że przypuszczalnie te regiony nie oferują młodym ludziom możliwości pracy, rozwoju zawodowego, dorobienia się – lub zwyczajnie – godnego utrzymania.

Kolejna sprawa, która mnie ciekawi, to rozkład zawodowy emigrujących za chlebem. Czy są jakieś szczególne grupy zawodowe narażone na wyjazdy? Innymi słowy: kogo kształcimy bez potrzeby? Po czwarte wreszcie. Kwestia powrotów. Jaka część wracających to ludzie z wykształceniem? O tyle jest to ciekawe, iż zwykle badania dotyczą deklaracji powrotów, a nie rzeczywiście wracających do Polski. Ponoć jedna trzecia emigrantów deklaruje powrót w ciągu najbliższego roku. Nie wiemy, ilu z nich skończyło wyższą uczelnię i ma dość pracy na przysłowiowym zmywaku.

Wszystkie te informacje warto byłoby znać, bo wtedy można by lepiej ocenić sens naszej obecności w Unii Europejskiej oraz przyjrzeć się wyborczym obietnicom PO-wrotów do kraju z emigracji.

nowe rodzinne fotki arrow-right
Next post

arrow-left interesy Transparency Polska
Previous post

  • Jarek

    12 maja 2009 at 21:13 | Odpowiedz

    Widzę, że mamy podobne odczucia co do samego raportu. Zastanawiałem się dzisiaj nad jego tezami i pojawiło mi się kilka pytań, czy rzeczywiście większa ilość kształconych obecnie na studiach wyższych osób, nie powoduje wrażenia, iż więcej osób emigruje, po drugie czy czymś złym jest emigracja na przykład na studia podyplomowe za granicę zdolnej młodzieży, po trzecie czy prawdziwy drenaż nie zaczyna się przed studiami, obecnie matura jest kluczem do studiów na najlepszych uczelniach Świata.

    W tym zestawieniu, byłbym zainteresowany dodatkowymi informacjami, ile osób zadeklarowanych jako z wyższym wykształceniem ukończyło procentowo uczelnie państwowe a ile prywatne, i ile procentowo dyplomów tych uczelni jest uznawanych na zasadzie wzajemności w innych krajach UE. Bo może się okazać, że część z tych osób w ogóle nie spełnia kryterium wyższego wykształcenia.

  • empiryk

    13 maja 2009 at 8:15 | Odpowiedz

    czy rzeczywiście większa ilość kształconych obecnie na studiach wyższych osób, nie powoduje wrażenia, iż więcej osób emigrujeTeż o tym myślałem i moja intuicja podpowiada mi, iż to jeden z czynników tak wysokiego odsetka wykształconych emigrantów. Kształcimy za dużo i byle jak.
    czy czymś złym jest emigracja na przykład na studia podyplomowe za granicę zdolnej młodzieżyW żadnym razie to nic złego. Tym bardziej, jeśli za granicą można znaleźć kierunek, którego nie ma w Polsce.
    Co do zawartości drugiego twojego akapitu: tak, ja też chętnie spojrzałbym na takie dane. Jednak jak pewnie się domyślasz – o ile takowe w ogóle istnieją – leżą w szufladach wąsko wyspecjalizowanych socjologów, bo nie jest to materiał na łatwostrawny news w gazecie codziennej …

  • Jarek

    13 maja 2009 at 18:54 | Odpowiedz

    Ilu kształcić – przypomniałem sobie wypowiedź mojej śp. Cioci o naborze na medycynę we Lwowie, który rokrocznie był ograniczony limitem ok. 100 osób, w tym parę miejsc było zagwarantowanych dla mniejszości narodowych. Na pytanie dlaczego takie było ograniczenie, Ciocia, której brat był absolwentem tejże medycyny, odpowiadała, że dla tylu osób była gwarantowana praca. Czyli kształcono pod potrzeby kraju, a nie dla nabijania kas uczelni.

    Gdy w towarzystwie czasem ktoś się przedstawia i podaje nazwę uczelni, długo muszę szukać z czym ta nazwa mi się kojarzy… na koniec wychodzi, że z niczym, a gdy dodatkowo rozmowa zejdzie na tematy związane z ukończonym przez tą osobę kierunkiem studiów, to już w ogóle zaczynam wątpić czy dobrze usłyszałem tą nazwę uczelni…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *