Urlop postanowiliśmy spędzić na wyjeździe. Skromnym, ale takim, który nas zadowoli. Wybraliśmy się przez Rzeszów do Przemyśla, a dokładniej na wieś 8 km na południe – do Dybawki. Znaleźliśmy tam dobrą ofertę z gospodarstwa agroturystycznego – całość załatwiliśmy telefonicznie, robiąc rezerwację chyba tydzień wcześniej. Trasę podzieliliśmy na dwa etapy – najpierw dojechaliśmy do Rzeszowa, gdzie u szanownego szwagrostwa przenocowaliśmy, aby następnego dnia ruszyć w dalszą drogę przez Łańcut do Przemyśla i Dybawki.
Zwykle trasę z Andrychowa do Rzeszowa skracam – jadę przez Kalwarię Zebrzydowską, Sułkowice, Myślenice, Dobczyce do Bochni, gdzie wjeżdżam na trasę już prosto do Rzeszowa. Niestety w okolicach Dobczyc natknęliśmy się na spore roboty drogowe. A następnie okazało się, że przejazd przez Winiary na Gdów jest niemożliwy. Drogowskaz kierował nas dość enigmatycznie na Wieliczkę. Cóż było robić … poznaliśmy uroki polskiej krainy w okolicach Wieliczki. Dopiero w tej ostatniej wjechaliśmy na trasę prowadzącą do Bochni. Ten cholerny objazd kosztował nas oprócz zdrowia także jakąś godzinę czasu.
(więcej…)