czary komputerowe
- By Krzysztof Kudłacik
- In varia
- With 4 komentarze
- On 31 paź | '2008
A konkretnie czary sprzętowe… Czyli krótka historyjka o tym, jak popsuć sobie humor i źle wydać kasiorkę. Oto zachciało mi się mieć zewnętrzny dysk 2,5″ na USB. Robiłby jako dodatkowy magazyn podpięty do fabrycznego laptoka i jednocześnie transporter plików z laptoka do domowego, macierzystego blaszaka.
Jak postanowiłem, tak zrobiłem – nabyłem drogą kupna używkę Toshiby 40 GB:
I zaczęły się dziwy komputerowe nad dziwami.
Dysk jest sprawny – nie ma badów, ma właściwą pojemność etc. Jednak problem polega na tym, że nie bardzo chce współpracować z laptopem (Lenovo T60) oraz nie bardzo chce przyjmować na swoją powierzchnię pliki inne niż .avi
Dziwne, prawda?
A jednak prawdziwe. Pierwszy problem zauważyłem, kiedy po bez problemowym wrzuceniu na nowy talerzyk kilkunastu GB, kolejna próba dodania nowego pliku już się nie powiodła! A konkretnie: transfer zaczął falować i spadać, aby wreszcie spaść do zera – Windows wyświetlił komunikat, że opóźniony zapis na dysk zewnętrzny się nie powiódł i zapisano jakieś tam pliki tymczasowe … ble ble ble.
Zacząłem odpytywać guru sprzętowych. Znalazłem opinię, iż przy dyskach zewnętrznych zasilanych wyłącznie przez USB (czyli tak, jak u mnie) przy niektórych laptopach może w trakcie transferu dochodzić do spadku napięcia, co odbija się na transferze lub jego zaniku.
Poradzono mi, aby dołączyć jakiekolwiek nowe zasilanie do dysku. Końcówka USB podpinająca zewnętrzny dysk do laptopa ma dwie końcówki. Tylko jedna służy do transferu, a druga ponoć do dodatkowego zasilania. Podpiąłem więc tę drugą wtyczunię do drugiego gniazda USB w moim Lenovo. Bez widocznego efektu. (ponoć to się zdarza i dzieje się, gdy gniazda USB mają jedno wspólne zasilanie z płyty głównej) Dopiero, kiedy zapiąłem drugą końcówkę do sieciowego zasilacza USB (5V), coś drgnęło.
Drgnęło w tym sensie, że mogłem przepchać z laptoka filmy na zewnętrzny USB. Poniekąd o to właśnie chodziło.
Transfer z Toshiby do standardowego blaszaka szedł jak burza bez zapinania dodatkowego zasilania.
Jak napisałem wyżej: to nie koniec tej fascynującej przygody z moim hardware. Okazało się bowiem ku mojemu szczeremu zaskoczeniu, że .avi można kopiować z komputera na dysk (i odwrotnie), ale próba przeniesienia np. plików muzycznych (tu: głównie .flac) już udaje się baaardzo rzadko. W zasadzie już się nie udaje.
Nie mam pojęcia, co jest grane i czy da się to jakoś naprawić? Być może problem tkwi w ilości połączeń/wątków/plików przenoszonych w jednej sesji kopiowania? Sam nie wiem. A może problem jest w tym konkretnym egzemplarzu Lenovo T60, którego używam?
Na chwilę obecną być może problem da się rozwiązać nowym zakupem – tym razem dysku zewnętrznego z zewnętrznym, dodatkowym zasilaniem. Widziałem kilka ofert z takim sprzętem. Ale do diaska – przecież ja już kupiłem dysk i nie widzę powodu, aby ponownie wydawać kasiorę!
waltharius
31 października 2008 at 20:46 |
Jak rozumiem podpięcie dysku do innego komputera owocuje normalnym działaniem tego dysku w każdą stronę?
empiryk
1 listopada 2008 at 11:43 |
Bywał podpięty do mojego domowego blaszaka oraz do innego Lenovo mojego kolegi. Nie było poważniejszych problemów.
CoSTa
2 listopada 2008 at 21:10 |
Na oko to problem z zasilaniem właśnie. Mam 80-tkę jakiejś dziwnej firmy, która by w ogóle pracować wymaga dwóch portów USB ale problemów pozbyłem się dopiero po kupnie zewnętrznego huba z własnym zasilaniem. Co komputer, to różnie z zasilaniem USB bywa. Ten standard może być autentycznie wkurzający – u mnie coś łazi, polezę do kumpla i bez czarów się nie obejdzie :/.
Sebastian
2 listopada 2008 at 22:11 |
Prawdę mówiąc dziwię się ogromnie! Sam mam dysk Toshiby Momobay UX-2 40GB i działa bez zarzutu. Używam go na laptopie Dell i żadnych zgrzytów. Co ciekawsze chodzi na jednym kabelku i nie ma nawet opcji by podpinac jakieś zewnętrzne zasilania czy do drugiego portu USB. Fakt, że był raz na naprawie gwarancyjnej, ale to ynikało z zupełnie innego powodu, ale objawy miał podobne jak ty – czyli opóźniony zapis itd. Problem leżał w tym, że dysk ewidentnie "latał" w obudowie. Był jakby z luzami. Po naprawie gwarancyjnej zero problemów. Dysk głównie to przenośny TB, przeglądarka i miejscve na potrzebne mobilnie moje dokumenty.