head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

Islam, Kraków, Sobieski

Znalazłem bardzo ciekawą sprawę. Okazało się, że miałem ją niemal na wyciągnięcie ręki. Tu – w Krakowie. Otóż rzekomo Kraków wyszedł na wojujące z islamem miasto. Aż mi szczęka opadła.

Oczywiście powinienem dodać, iż jest to gęba przyprawiana krakowianom przez Gazetę Wyborczą. W sumie, to nic dziwnego.

Nie jestem, ani nie czuję się krakowianinem. Nie chodzi tu o jakieś lokalne patriotyzmy. Cała sprawa wydała mi się z jednej strony charakterystyczna, a z drugiej dość ciekawa i świeża jak na nasze zapyziałe życie publiczne.
Cała sprawa dotyczy hucznych obchodów w Krakowie zwycięstwa króla Jana III Sobieskiego pod Wiedniem.

Sprawcą całego zamieszania w polskim piekiełku jest radny miasta Krakowa i członek Platformy Obywatelskiej Paweł Bystrowski, który bardzo ciekawie i oryginalnie bronił imprez rocznicy wiktorii wiedeńskiej. Bystrowski mianowicie wprost i jasno pokazał jaki jest jego zdaniem sens tych obchodów:

Radosne i masowe obchody przywołują cztery fundamentalne dla nas pytania. O historię Polski i Europy i jej wpływ na nasze postawy dzisiaj. O Europę, co nas Europejczyków łączyło przez stulecia i co powinno łączyć dziś. O wizerunek Polski i Polaków w świecie. Na koniec najważniejsze – jak powinniśmy rozwijać ofertę i nowe produkty turystyczne.
325 lat temu wyruszyliśmy z odsieczą wierze chrześcijańskiej. Obrona chrześcijaństwa przed radykalnym islamem połączyła narody Austrii, Niemiec i Polski. Czy dzisiejsza geopolityczna mapa świata tak bardzo różni się od tej z czasów króla Jan III Sobieskiego?
Dziś obserwujemy umacniające się imperium rosyjskie oraz żyjemy w stanie zagrożenia ze strony wojującego islamu.
Kraj skrzydlatych jeźdźców. Gdyby husaria istniała w przeszłości w Stanach Zjednoczonych lub Anglii, to dziś cały świat oklaskiwałby victorię tej formacji, a przemysł turystyczny wokół tego produktu dawałby krocie. By tworzyć nową atrakcyjną ofertę turystyczną, wystarczy sięgnąć po to, co już mamy w Krakowie, ale podać to w radosnej i atrakcyjnej formie. Czy Kraków ma być tylko miejscem 101 koncertów? Czy promocja Krakowa i jego kultury powinna być oparta wyłącznie na promocji np. muzyków niemieckich?
Obchody 325. rocznicy victorii wiedeńskiej udowodniły, że można zaproponować coś unikatowego, wyłącznie polskiego i krakowskiego. To nowa jakość promocji polskiej kultury i historii. Wszystkie spektakle, pokazy, jak i triumf oglądały dziesiątki tysięcy krakowian i turystów. Turyści byli oniemiali z zachwytu, a krakowianie… przepełnieni dumą z bycia Polakami.
Paweł Bystrowski

List przytaczam w całości za Gazetą (podkreślenia moje).

Głos krakowskiego radnego wydaje mi się rozsądny i ciekawy. Stawia w pełnym świetle to, co w Krakowie jest silne – historię i tradycje narodowe. Łączy je jednocześnie z wglądem w bieżącą sytuację i przyszłością.
Powiedzmy sobie jasno: nie umiemy się promować wykorzystując naszą historię.
Chodzi o obydwa kierunki promocji: wewnętrzny i zewnętrzny. Ten pierwszy pełni istotną funkcję budowania świadomości narodowej. Ten drugi ma prosty i kluczowy wymiar pieniężny: będzie przyciągał widzów/turystów także z zagranicy. Na takich imprezach można zarobić!
I to jest podstawowy sens stanowiska krakowskiego radnego.

Drugi ważny punkt wydaje się jeszcze ciekawszy: można zarobić na dumie narodowej. I nie ma się czego wstydzić! Łączymy przyjemne z pożytecznym – aby opisać to prostym kolokwializmem.
Tak się zwyczajnie składa, że pod Wiedniem zwyciężyliśmy. Mamy wstydliwie chować nasze – bardzo nieliczne – trumfy pod kołdrą? Tym bardziej, iż tu jest bardzo unikalny przykład wydarzenia historycznego o którym ktoś w Europie słyszał. Zresztą – być może poza bitwą grunwaldzką to jedyny fakt o którym ewentualnie można przeczytać w jakimś podręczniku historii w Europie.
Dlaczego mamy się skupiać w promocji kraju i jego dokonań tylko na martyrologii, klęskach, upokorzeniach, wydarzeniach wstydliwych? Dlaczego mamy budować swój wizerunek na masochizmie narodowym? To przecież chore.
Jeśli mamy triumf, to go eksploatujmy.
Bystrowski rzecz jasna trochę na wyrost mówi o ew. zyskach finansowych, bo tu raczej chodzi o korzyści w promocji i znajomości imprezy wśród turystów. Czyli są to cele zasięgowe, a nie monetyzacyjne.

Druga sprawa, która w postawie organizatora imprezy zwróciła moją uwagę, to świadomość historyczna: że historia ma wpływ na nasze obecne postrzeganie sytuacji Europy i miejsca Polski w Europie. Bystrowski nadaje temu też bardzo doraźny wymiar pisząc Czy dzisiejsza geopolityczna mapa świata tak bardzo różni się od tej z czasów króla Jan III Sobieskiego? wyraźnie ma tu na myśli wojujący, terrorystyczny radykalny islam.
Ponownie zgadzam się z krakowskim radnym Platformy.
Radykalny islam jest zagrożeniem dla Europy. To raz. Dwa, że nie ma co ukrywać w fałszywej świadomości, iż jednym z ważnych (choć nie jedynym!) motywów wyprawy Sobieskiego pod Wiedeń był motyw wojny wyznaniowej. Tak było to prezentowane w propagandzie. Dlaczego ma to być skrywane?
Przecież Bystrowski nie jest idiotą i nie nawołuje do wojny religijnej lub jakiejkolwiek formy nienawiści lub nietolerancji.
Stwierdza dwa fakty – jeden historyczny, a drugi współczesny.
Rzecz jasna – ocena bieżącej sytuacji może być dyskutowana, ale żyjemy w wolnym kraju, więc Bystrowski ma prawo powiedzieć, jakie są jego motywy.
Jeśli powiedział to wszystko jako pomysłodawca obchodów, tylko chwała mu za to.

Tymczasem Wyborcza dorabia gębę Bystrowskiemu i całym rocznicowym obchodom. Celowo i świadomie przeinacza sprawę w tekście R.Romanowskiego Kraków: czy świętować zwycięstwo nad islamem?
Sam tytuł jest jednoznaczny i wymowny: krakowski radny chce walczyć z religią islamską! Ludzie, larum grają! Ta karykaturalna logika zachowana jest dalej: bo skoro w 1683r. Sobieski pokonał armię turecką, więc impreza krakowska wymierzona jest też przeciw współczesnej Turcji! Cytuję: Z naszych informacji wynika, że ambasada turecka w Warszawie kompletuje właśnie dokumentację na temat krakowskiej imprezy na Błoniach, aby wydać oficjalne stanowisko.
Metoda wybierania z kontekstu wypowiedzi Bystrowskiego jest w tekście krakowskiej Wyborczej stosowana in extenso. Poza podanymi ilustracjami jest jeszcze jakże pouczająca polemika z przywołaniem autorytetów historyków: profesorów J.Wimmera i J.Tazbira. Autor tekstu z Wyborczej ustawia Wimmera w dość niezręcznej roli – sugeruje, że w obchodach wiktorii wiedeńskiej nie powinniśmy pokazywać husarii, bo bitwa pod Wiedniem była jej ostatnim militarnie znaczącym występem – potem już ta formacja stała się przestarzała.
Doprawdy, kuriozalna logika Romanowskiego.
Zgoda w jednym: można z pomysłodawcą obchodów Wiednia dyskutować, czy i w jakim stopniu ideologiczny klimat współczesnej Europy jest zbieżny ze starciem światopoglądowym chrześcijaństwa i islamu XVII wieku?
Ale na miłość Boską nie ustawiajmy tu w roli polemistów uznanych historyków, bo nie chodzi tu li tylko o fakty, ale o ich interpretację.
Przykład: jakie znaczenie dla obchodów ma to, że Sobieski wyprawiając się pod Wiedeń przeciw Turkom chciał przez to mieć fory u Habsburgów przy okazji starań jego syna o rękę jednej z habsburskich księżniczek? Czy przez to jego zwycięstwo należy przemilczeć, albo świadomie pomniejszać?

Tekst z Wyborczej jest propagandą i promuje fałszywą świadomość historyczną wraz ze szkodliwą poprawnością polityczną.
Zważywszy naturę naszego polskiego piekiełka, może to mieć swoje skutki – że w przyszłym roku fajnej imprezy już pod Wawelem nie będzie. Obym się mylił.

P.S.
Bystrowski w swoim liście wzmiankuje promowanie w Krakowie niemieckich muzyków. Zapewne ma na myśli inną krakowską wielką imprezę: festiwal Sacrum Profanum w tym roku w całości dedykowany twórcom zza zachodniej granicy.> Odnotowuje to zresztą sama Wyborcza, por. poniższy screen:

Wiktoria wiedeńska
Wiktoria wiedeńska

dlaczego mniej przestępstw w Krakowie arrow-right
Next post

arrow-left dziś rocznica IV rozbioru Polski
Previous post

  • Vroobelek

    17 września 2008 at 12:27 | Odpowiedz

    Zgadzam się :-) z tego co zacytowałeś, oryginalna i pomysłowa koncepcja promocji miasta.

    A GW jak zwykle w sidłach poprawności politycznej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *