jak peugeot nauczył mnie zapinania pasów
- By Krzysztof Kudłacik
- In szosa
- With 2 komentarze
- On 8 lis | '2013
Od paru miesięcy jestem użytkownikiem pojazdu Peugeot 206 SW. I tenże pojazd zmusił mnie do zapinania pasów! Dla jasności – zapinałem pasy także w moim poprzednim jeździdełku, czy też w Megane Najlepszej Z Moich Żon. Jednak nigdy nie zapinałem pasów przy wjeżdżaniu do garażu! A teraz to robię…
Przyczyna jest prosta: alarm braku zapiętych pasów w Peugeot 206 włącza się bez opóźnienia – zamykam drzwi kierowcy i ruszam samochodem, a ta cholera już wrzeszczy! I to od razu tak, jakby świat się kończył.
To już metoda działania Renault Megane jest bardziej cywilizowana – po wykryciu nie zapiętych pasów, najpierw miga czerwona ostrzegawcza kontrolka, po kilku chwilach dopiero uruchamia się pierwszy dźwiękowy sygnał – dość cichy i spokojny, dopiero po dłuższej chwili włącza się głośniejszy, szybszy, intensywniejszy – dopiero ten tak naprawdę staje się nie do wytrzymania i zmusza do zapięcie pasów bezpieczeństwa.
W dwieście szóstce natarczywy alarm jest od razu i w zasadzie od razu na taki poziomie, który jest trudny do zniesienia. Powiecie – super! jazda w zapiętych pasach jest bezpieczna! Tak, to prawda. Ale nie rozumiem, po co zapinać pasy, gdy mam do przejechania 10 m dzielących bramę wjazdową od garażu?
Michał
13 listopada 2013 at 0:33 |
Moim zdaniem dlatego, że poduszka teoretycznie może odpalić nawet gdy samochód stoi w miejscu, np. w skutek jakiegoś zwarcia. Bez pasów z napinaczami spotkanie z materiałem rozpędzonym do ponad 300km/h nie może być przyjemne. Tak wiem, zdarza się to raz na milion :-)
Krzysztof Kudłacik
19 listopada 2013 at 12:44 |
A… widzisz, teraz załapałem! Chodzi o to, żeby w przypadku wystrzału poduszki na parkingu, kierowca nie mógł się uchylić! ;)