head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

Polscy siatkarze na ME 2013: cudu nie będzie

kliknij, aby powiększyć
kliknij, aby powiększyć

W trwających właśnie Mistrzostwach Europy w piłce siatkowej nie zdobędziemy medalu. Więcej: nie będziemy nawet grać w strefie medalowej. Tak przewiduję. Choć mogę się mylić. Szanse polskiej reprezentacji oceniam na nie więcej niż 25%. A i tak czuję, iż to ocena optymistyczna, zawyżona. (niniejszy tekst piszę przed decydującym meczem Polaków z Bułgarią o wejście do ćwierćfinału – na zwycięzcę meczu czekają już Niemcy)
Dlaczego?

Odpowiedź jest prosta: bo mamy słabych zawodników, bez wystarczającej formy.
Piszę te słowa z ciężkim sercem. I wielkim zamętem w głowie. Zwyczajnie – nie mam dobrego wyjaśnienia na obecną, kiepską grę naszych zawodników. Zeszłoroczną porażkę na igrzyskach olimpijskich w Londynie 2012 tłumaczę sobie małą ilością gier kontrolnych przed turniejem oraz fałszywym przekonaniem o własnej sile, jakie zrodziło się u nas po spektakularnym sukcesie w Lidze Światowej. Jednak to, co dzieje się z naszą reprezentacją w obecnym sezonie jest dla mnie niepojęte.

Przed Ligą Światową mieliśmy chyba ponad trzy tygodnie (!) przygotowań w zasadzie bez kontuzji. A mimo to zostaliśmy zbici, aż przykro było patrzeć. Był to szok także dlatego, że skład był niemal ten sam, co w poprzednim sezonie. Potem zaczęło się oczekiwanie na Mistrzostwa Europy. W tym okresie Krzysztof Ignaczaka zastąpił Paweł Zatorski, a Zbyszka Bartmana Grzegorz Bociek. Mecze kontrolne z aktualnymi Mistrzami Europy – Serbią nie dały wielu odpowiedzi na pytanie o nasz poziom gry. Dopiero mecze w Memoriale Wagnera były „normalnymi” meczami. Była walka, było zaangażowanie. Był widoczny znaczny postęp – zarówno w formie poszczególnych zawodników, jak i pracy zespołu. Bartosz Kurek wreszcie atakował na wysokości i z siłą, jaką pamiętamy z 2012r. – podobnie Piotrek Nowakowski, wreszcie skakał w tempie zgodnym z wystawami od Łukasza Żygadły. Współpraca blok-obrona wreszcie była co najmniej przyzwoita. Wybloki były skutecznie konsumowane przez udane kontrataki. Mocne lanie, jakie na Memoriale urządzili nam Rosjanie nie było jakimś powodem do paniki, bo nikt nie roił sobie, że pokonamy najlepszą drużynę na świecie. Niepokojące było raczej to, że nadal mieliśmy seryjne przestoje – nawet w meczach z przeciwnikami teoretycznie słabszymi.

Dopiero nasze mecze na ME z Turcją i Francją pokazały, jak bardzo jest źle.
Jedna z podstaw naszej gry z zeszłego roku – przyjęcie – zniknęła. Nie przyjmowaliśmy. Doskonale było to widoczne na przykładzie Michała Winiarskiego (ścisła światowa czołówka przyjmujących), który nawet flotowe zagrywki przyjmował na trzeci metr! Żygadło musiał biegać, przeciwnik miał czas na ustawienie bloku i obrony. Opcje ataku gwałtownie zawężały się do ataku ze skrzydeł. W efekcie rozegranie od Żygadło było do przewidzenia – wysoka świeczka do Kurka. Z szybkości i finezji, jaką prezentowaliśmy w zeszłorocznej Lidze Światowej nic nie zostało. Zaczęliśmy grać przewidywalnie, siłowo, bez skuteczności w pierwszym ataku. Doszła do tego – jak łatwo się domyślić – presja wynikająca z oczekiwań kibiców: w końcu ME gramy u siebie!

Po zachowaniu wszystkich zawodników widać było, że oni sami mają świadomość tego stanu rzeczy. Chcieli walczyć, walczyli, ale skutek – mizerny. Pewien przełom pojawił się w ostatnim grupowym meczu ze Słowacją. Zespół wyraźnie się otworzył i rozluźnił. Pomogły udane zmiany: Winiarskiego zastąpił Michał Kubiak, Możdżonka Łukasz Wiśniewski, a źle rozgrywającego Żygadłę skutecznie zastąpił młody Fabian Drzyzga
Na miejscu Anastasiego – właśnie z tym składem rozpocząłbym dzisiejszy, najważniejszy mecz turnieju – mecz z Bułgarią o wejście do ćwierćfinału. Winiarski i Żygadło nie mogą być świętymi krowami.

Kolejna sprawa. Stosujemy nie zrozumiałe dla mnie systemy przyjęć. Wcześniej tak nie graliśmy. W meczu ze Słowacją i Francją do przyjęcia zostawali tylko libero Zatorski i Winiarski! Dramatycznie spadała jakość przyjęcia. Nie rozumiem, czemu Anastasi nie trzyma się metody zastosowanej podczas Memoriału Wagnera – gdzie w krytycznych ustawieniach na przyjęcie wpuszczał nominalnego libero – Wojtaszka? Wojtaszek do ME został zgłoszony jako libero, więc z definicji tę opcję wyeliminowano. Czemu?
Jak widać z tego podsumowania mamy szereg problemów, których nie umiemy skutecznie rozwiązać. Począwszy od niskiej lub falującej formy poszczególnych zawodników, przez brak zaawansowanego rozegrania, przez słabą jakość przyjęcia, a na systemie gry skończywszy. Te elementy łącznie dają tylko powody do minorowych nastrojów i przewidywania klęski w meczu z Bułgarią.

Czyżbyśmy wrócili do epoki trenera Waldemara Wspaniałego, kiedy mecze przegrywaliśmy w szatni, przegrywaliśmy w głowach, nie mogąc wznieść się wyżej od przeciętności przeplatanej nielicznymi wygranymi?

Jeszcze jedno przewidywanie: jeśli nie wejdziemy do ćwierćfinału i odpadniemy z Mistrzostw Europy, natychmiast pojawi się oczekiwanie zmiany trenera. Za tę klęskę zapłaci Anastasi. I to będzie błąd. Będzie to jedynie dowód naszego zaprzaństwa i przekonania, że zawodnicy cacy, a trener be. Czy wystarczy nam – kibicom, zawodnikom, działaczom – samozaparcia, aby posypać głowę popiołem i pogodzić się z myślą, że jesteśmy przeciętniakami? Bardzo na to liczę.

ps.

Już po napisaniu tego tekstu, trafiłem na artykuł obszernie cytujący Zbigniewa Zarzyckiego, który dokładnie idzie po linii mojego rozumowania.

ps.#2 25.09.2013

Polska przegrała mecz o wejście do ćwierćfinału z Bułgarią i odpadła z turnieju, którego była – wraz z Danią – współorganizatorem. Prowadziliśmy 2:0, przegraliśmy w piątym secie 18:16 (wcześniej prowadząc 6:9). Mieliśmy jedną piłkę meczową w górze – nasz potężny serwis (Ruciaka) Bułgarzy przyjęli na naszą stronę – przechodzącą piłkę zbijał Bartosz Kurek, jednak uderzył przy tym ręką w górną taśmę.Trzeba wziąć na klatę prostą prawdę: mamy przeciętną drużynę, która zwyciężać będzie tylko okazjonalnie.

ps.#3, 26.09.2013

Pojawiają się artykuły śmielej wskazujące, że mamy średnią drużynę. Szkoda, że to już po imprezie i po wcześniejszym, powszechnym okresie pijaru „nieustających sukcesów”. Tekst siatka.org

Jak dotąd najciekawsze podsumowanie meczu barażowego z Bułgarią: Widziane znad siatki

ps.#4, 1.10.2013

Skorek i Wójtowicz o stanie drużyny i planach zmiany trenera.

wczesne prace Marina Parr (Magnum) arrow-right
Next post

arrow-left kontekst rządzi. w internecie
Previous post

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *