head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

czas mi cieknie

Ostatnio mniej pisze na blogu. Nie dlatego, że mniej się dzieje w życiu codziennym – nic takiego. Zwyczajnie: mam mniej czasu. ten czas jest dzielona (jak wcześniej) między rodzinkę – weekendy są dla niej, prace i fotografowanie. To ostatnie wysysa czas, który dotąd był dedykowany blogowi.

Wraz z rozpoczęciem nowego sezonu foto powróciłem do zabawy w fotografowanie. Owszem: mówię celowo o sezonie, ponieważ interesuje mnie głównie fotografowanie przy świetle naturalnym (zastanym). Jakiś czas temu zatem przywróciłem w nowym kształcie pozycję w menu głównym: http://born66.net/portfolio/ – oczywiście zapraszam do oglądania ;)
Generalnie zamieściłem tam rzeczy nowe, z ostatnich (może) dwóch miesięcy. Obecnie skupiam się na ludziach i portretach. Sporą motywację czerpię od znajomych – głównie roodej i Radzia. Mowa jest o motywacji, bo akurat tematycznie to idę jakimiś swoimi krętymi ścieżkami. Mam w planie, żeby za rok lub dwa robić naprawdę dobre zdjęcia. Teraz się uczę. A to wymaga czasu – jak może stwierdzić każdy, kto choć raz usiłował wejść głębiej w temat. Trzeba przeglądać jakieś fora dyskusyjne, czytać różne zasoby, a przede wszystkim oglądać, oglądać i oglądać. Nie zapominając naturalnie o samej praktyce :)

Kwestia for dyskusyjnych jest podobna do galerii internetowej w której prezentuje się prace do oceny przez innych. Wedle mojej oceny sprawa kluczowa to to, czy dane forum, galeria – lub całkiem ogólnie: społeczność – rzeczywiście umie rzeczowo pomóc. A to sprawa trudna i nie spotyka się jej za często. Najczęstszym modelem zachowania w różnych galeriach jest przelotność i podawanie ocen bez uzasadnienia. Podobnie jak w barze szybkiej obsługi: jednym smakuje zupa pomidorowa, a innym ogórkowa. Jak ktoś ocenia zdjęcie pisząc: kicha! lub rewelacja! – to żadna z tych opinii niczego nie wnosi i nie powala ci robić lepszych zdjęć. Wydaje mi się, że tak właśnie jest w tych najbardziej popularnych serwisach – plfoto.com jest sztandarowym przykładem.

Inna rzecz, którą zaobserwowałem to często spotykana skrajna egocentryzm niektórych autorów. Wielu z nich to jakieś straszne bufony, które przyjmują krytyczne opinie jako osobiste ataki na nich samych. Zupełnie nie rozumiem tej postawy. Oczywiście: robiąc zdjęcie i wystawiając je na widok publiczny muszę mieć chociaż odrobinę poczucia, że ono warta pokazania innym – więc jak komuś z publiczności ono się nie podoba, to mogę to odebrać jako przykre zdarzenie. Ale do diaska – trzeba mieć dystans do sprawy! Dystans to jedna z rzeczy najważniejszych. Sam się tego uczę.
Kiedyś po zrobieniu zdjęcia natychmiast, niecierpliwie chciałem go gdzieś wystawić, żeby inni mogli go obejrzeć. Obecnie działam całkiem inaczej – po zdjęciach przenoszę je do komputera i robię pierwszą, najprostszą selekcję: np. wywalając materiał popsuty (nieostry, przepalony etc.). I koniec, nic więcej. Wracam do zdjęć po jakimś tygodniu – kiedy emocje opadną. Wtedy jest drugi etap selekcji – pozbywam się materiału źle skadrowanego i nie rokującego nadziei. Wtedy dopiero zaczynam szukać zdjęć (cokolwiek to znaczy) udanych. Ta – już teraz pozytywna selekcja – sprowadza się do określenie, czy zdjęcie warto pokazać takim, jaki jest, czy też wymaga obróbki w komputerze. Innymi słowy – oddzielam zdjęcia do kreacji od zdjęć nie wymagających podobnych zabiegów.

Od razu wiąże się to z kolejnym przewartościowaniem, które dokonałem. Doszedłem do przeświadczenia, iż w dobie elektronicznej obróbki nie ma sensu jej unikać i szukać za wszelką cenę zdjęć, które już na starcie, same w sobie niosą wartość. I tak 99,98% zdjęć jest wynikiem przetwarzania elektronicznego. Ciemnię, studio i aranżację zastępuje fotoszop i format RAW. Z jednej strony zatem musiałem wrócić do Photoshopa (nie miałem z nim do czynienia od 1995 r.), a z drugiej zacząłem pracować z RAWami. Bez nich nie ma co liczyć na dobrej jakości pliki. W zasadzie .jpg może służyć tylko jako podgląd i próbka. Nic ponadto.
Rzecz jasna stopień kreacji – obróbki materiału jest zróżnicowany i zależy wyłącznie od wyobraźni oraz samego zdjęcia. Nie należy używać fotoszopa, jak to nie jest potrzebne. Ja sam w zasadzie korzystam z dwóch lub trzech operacji/akcji/wtyczek.

Inna całkiem rzecz to praca z ludźmi – modelkami i modelami. Są chyba dwa główne style – jeden to całkowicie anarchistyczny freestyle: idziemy do lokalizacji i pstrykami, co nam się tylko przyśni; drugi to praca ze scenariuszem: rozpisujemy poszczególne ujęcia, wyliczamy rekwizyty, planujemy których obiektywów użyć lub jakiej ogniskowej itd. Osobiście staram się stosować do tego drugiego podejścia. Ale wszędzie muszą być granice rozsądku: nawet jak mam kartę z rozpiską, to na miejscu, już w trakcie robienia zdjęć może wpaść doby pomysł na ujęcie – zatem należy to wykorzystać i już! Nie lubię zaskoczeń, stąd bazowanie na scenariuszu, nawet takim całkiem ogólnym.
Oczywiście bywają zaskoczenia: kilka tygodni temu miałem sesję, gdzie jedną z jej cześci miały być zdjęcia w opuszczonym szkielecie fabryki w Andrychowie. Byłem w tej fabryce jakieś 3 lata temu. Podjeżdżamy z modelką na miejsce, a tu zonk! Ktoś całkowicie rozebrał stalowe konstrukcje i zostały tylko betonowe pozostałości. Jak widać złomiarze mieli swoje 15 minut (no, może parę dni niż minut). A ja musiałem naprędce coś kombinować – wylądowaliśmy w efekcie na zdewastowanym przystanku kolejowym.

Jeszcze inna rzecz, która u mnie się przewartościowała: przestałem myśleć o sprzęcie, którego używam. Stał się on przezroczysty. Skupiam się głównie na kadrze lub pomyśle na zdjęcie i jak go zrealizować. Aparat, obiektywy, blendy, statyw etc. to tylko narzędzia, które pozostają poza kręgiem zainteresowania. Nie chcę jednak robić mylnego wrażenia – nie zaprzątam sobie głowy sprzętem, bo na moje obecne potrzeby mam stosowny sprzęt. nie zmienia to jednak faktu, że biorę aparat i robię zdjęcia bez myślenia, czy akurat ten a ten obiektyw w jakichś tam testach wypadł tak a nie inaczej.

Moja główna troska aktualnie to: pomysł na nowe zdjęcia i ich realizacja. Zacząłem od pracy z ludźmi, bo to, co najwyżej w fotografii cenię, to możliwość pokazania emocji. W makrofotografii nie ma emocji – jest w niej perfekcja techniczna. Natura i pejzaże także nie stanowią nośników emocjonalnych, choć często pokazują przepiękne zjawiska.
Kuszą mnie próby wejścia w street foto… ale jakoś jak dotąd nie znalazłem w sieci dobrego (polskojęzycznego) środowiska zajmującego się tym gatunkiem fotografii.

amerykanom się w głowach przewraca arrow-right
Next post

arrow-left Szczuka zakłada prezerwatywę
Previous post

  • salvadhor

    30 maja 2007 at 13:08 | Odpowiedz

    No ładnie z tymi zdjęciami.
    Ja tam jednak idę etapem od najprostszych widoczków/obiektów – choćby z tego powodu, że praktycznie dopiero teraz mam sprzęt którym można popracować na kadrem i całością zdjęcia – a nie fotopstrykacz dla mas. Ludzi jeszcze nie umiem/nie lubię pstrykać – poza tym, czy każdy musi kończyć jako zadumany w ludzkich pozach fotograf ? :)

  • meak

    30 maja 2007 at 13:16 | Odpowiedz

    Klikam i klikam aż odkryłem, że niedziałający link w tekście kończy się na "a" (http://born66.net/fotografia/) – zaś w menu na górze na "e". Warto poprawić, bo stracisz kilku mniej cierpliwych oglądaczy ;)

  • empiryk

    30 maja 2007 at 14:08 | Odpowiedz

    @salvadhor
    Co do obiektów fotografowania to wyznaję podejście liberalne – czyli co komu pasuje, to niech sobie fotografuje. Sam obserwuję, że preferencje się zmieniają wraz z przyrastaniem doświadczenia. Zatem unikam sugestii, że jak od czegoś tam zaczniesz, to już na czymś innym będziesz kończył. Bo to wszystko bardzo dziwnie i indywidualnie się rozkłada.
    @meak
    Masz rację – dziękuję, poprawiłem literówkę.

  • zorro

    30 maja 2007 at 14:52 | Odpowiedz

    Hmmm, pytanie z rodzaju "tych nie na miejscu" : co to za modelka i w jakim stroju miała wystąpić ? A co na to "najlepsza z żon" ? Wybacz, jestem monotematyczny.

  • empiryk

    30 maja 2007 at 16:27 | Odpowiedz

    Aktualnie są tam dwie modelki – jedna z nich mam dzięki zachęcie i znajomościom Najlepszej Z Moich Żon :)
    Odnośnie 'stroju’, to nie rozumiem pytania :)

  • CoSTa

    31 maja 2007 at 9:12 | Odpowiedz

    ha! fotografia… muszę pogonić moją żonkę do zainteresowania się tematem. wtedy gładko przejdzie zapotrzebowanie na lustrzankę i będzie można poczynić wydatek :)

Skomentuj CoSTa Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *