head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

koncert Perfectu – 25cio lecie

W zasadzie to nawet nie był pełny koncert Perfectu – choć muzycy tego zespołu byli głównymi wykonawcami. To był dobrze przygotowany i ładnie zrealizowany tribute to. I fajnie. Należało się Perfectowi. Obejrzałem to widowisko w tiwi i nie żałowałem. Poniekąd wychowałem się na tej muzyce. Do dziś pamiętam, jak wraz z kolegą ze szkolnej ławy (Edek Leśniak) niemal z drżeniem rąką kładliśmy na gramofonie nówkę UNU i delektowaliśmy się muzyką.
Choć prawdę mówiąc to na prawdziwym – na żywo i nie transmitowanym – koncercie Perfectu nigdy nie byłem. Do Jarocina nie zawitali, a w Andrychowie byli wtedy, kiedy ja nie mogłem….

Zaczęło się od wiązanki największych przebojów zespołu – włącznie z Autobiografią. Ruch śmiały, bo potem już musiało być ciągle lepiej. I chyba było. Po tym obszernym wstępie, zespół zszedł ze sceny i zrobił miejsce dla Andrzeja Urnego i Małgośki Ostrowskiej – dawno nie przechodziły mnie ciarki przy tak efektownym, zadziorny m i rockowym wykonaniu Idź precz!. Potem zaskoczenie (przynajmniej dla mnie) – duecik Hanny Banaszak z Markowskim. Ładnie zaaranżowane ze smyczkami wykonanie Nie mogę ci wiele dać.
Synowie Krzyśka Cugowskiego zaprezentowali się jednak dość przeciętnie. w utworze (bodaj) Całkiem inny kraj. Ubawiło mnie stylizowane soulowo wykonanie Bla, bla, bla autorstwa tria puszystych wokalistek Big Stars (Lora Szafran, Beata Bednarz, Patrycja Gola). Ale w sumie…. to dopuszczalna stylizacja.
Córka Markowskiego bardzo udanie zaśpiewała wspólnie z ojcem Kochaj mnie.

Swoją ścieżką – poza być może Ostrowską i Kayah wszystkie uczestniczki były koszmarnie ubrane i ustylizowane – kurka, kto im to zrobił?

Następnie na scenie pojawił się nie byle kto, bo Rysiek Sygitowicz i akompaniował młodzieży: Maćkowi Silskiemu śpiewającemu Ale w koło jest wesoło. Nie płacz Ewka wykonała Urszula – koszmarnie ubrana i uczesana, z widoczną nadwagą, ale na szczęście nadal z świetnym głosem. Miłe dla ucha.
Natomiast Rysio Rynkowski ustylizowany na wczesnego solowego Phila Collinsa odśpiewał razem z Markowskim Pepe, wróć. Całkiem fajne, choć Rysio powinien się bardziej postarać … o mniej luzu. Może pepe mu zaszkodziło?

Ja czekałem na zapowiedziane wykonanie mojego ukochanego utworu Perfectu – Wyspa, drzewo, zamek. Tu był duet Markowskiego i Kayah. Tym razem miałem przeciwne wrażenie, niż przy duecie Rynkowskiego – Kayah chyba starała się za bardzo i w paru momentach nie całkiem rozumiała się z Markowskim – zaśpiewy nie były dobrze zsynchronizowane. Tak, czy siak – śpiewałem razem z nimi i moją żoną!

Kończąc – było całkiem miło, mimo paru drobnych potknięć. Całość prowadził doskonały jak zwykle Marek Niedźwiecki. Utowry były przeplatane telewizyjnymi wstawkami w których swoje uczucia do Perfectu ujawniali inni wielcy: Olewicz, Cugowski czy Maryla Rodowicz.

Jednego mi zabrakło w całości – gitarzysty Hołdysa. Szczerze: głęboko nie poważam tego pana. Zarówno jako muzyka, jak i jako człowieka. Zwyczajnie – nie lubię typa. Ale brakowało mi go w tym koncercie. Był wspomniany wielokrotnie: przez Olewicza, przez Niedźwieckiego i chyba nawet przez Markowskiego. Dobrze: zerwał swoje kontakty ze znienawidzonym zespołem i Markowskim. Ale na tym rozstaniu dobrze wyszedł tylko zespół. Na jubileuszowym koncercie pojawili się zarówno Sygitowicz, jak i Urny, ale Hołdys nie był w stanie wznieść się ponad zaszłości i nie umiał pokazać, iż przeciez on też był częścią tych 25ciu lat i to częścią ważną.

rozmowy kwalifikacyjne na praktykę arrow-right
Next post

arrow-left burza w szklance marcinkiewicza
Previous post

  • btd

    8 sierpnia 2006 at 22:06 | Odpowiedz

    Perfect na zywo wymiata, pomimo zwojego ćwierćwiecza :-) Mam ich chyba co roku na koncercie na festiwalu Ryśka w Tychach. A o Hołdysie to mój tata po raz koljeny powiedział: nadęty (heh) buc i nie pozostaje jak się zgodzić

  • Mariusz

    11 sierpnia 2006 at 9:59 | Odpowiedz

    Mnie z tego koncertu zdecydowanie podobał się Silski — jak na młodego chłopaka wypromowanego praktycznie przez "Idola" naprawdę dał radę.

  • Mikołaj

    14 sierpnia 2006 at 9:03 | Odpowiedz

    Na koncercie Perfectu byłem raz, bodaj 10 lat temu. Jedynym minusem był fakt, że impreza przy 30 tysiącach ludzi, z których część koniecznie musi wypić piwko (albo pięć) niekoniecznie jest aż tak "miodna" dla uszu.

    Sam koncert jubileuszowy bardzo mi się podobał i nie ukrywam, że był za krótki przynajmniej o godzinę. Niestety, śpiewać nie mogłem, bo mnie moja połówka skutecznie ucisza – woli Grzesia Markowskiego ;)

    A Hołdys bucem jest, i tyle.

  • empiryk

    14 sierpnia 2006 at 16:47 | Odpowiedz

    Ale wiesz: pifko pifkiem – dokąd tylko sama kapela jest względnie trzeźwa :)
    A jubileuszowy – no tak oni mogliby zagrać nawet 3 godziny dłużej…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *