head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

Podsumowanie 2005 – cz.1

Ten rok, który dziś się zakończy jest dla mnie i moich najbliższych bardzo szczególny. Więc za diabły nie odpuszczę sobie drobnego i fragmentarycznego podsumowania 2005. Zaczniemy w wersji light

Sport.
Ten z dużej litery 'S’ to oczywiście drugi tytuł Mistrzyń Europy dla polskich siatkarek. Najpierw niespodzianka w Turcji, a po marnych występach w rozgrywkach przez dwa lata, Niemczyk i jego zawodniczki pokazały klasę najwyższego poziomu – ponownie zdobyły trofeum starego kontynentu.
Porażką był natomiast występ męskiej reprezentacji w turnieju mistrzowskim.
W sporcie z małej litery 's’, czyli moim osobistym, to było wręcz wybornie! Drugi mój tak udany sezon tenisowy. Grałem często i z stuprocentowym zaangażowaniem – byłem naprawdę w dobrej formie fizycznej i mentalnej. Nawet, gdy przegrywałem, umiałem wyjść z presji – nie czułem ambicjonalnej presji wyniku, chciałem się tylko dobrze bawić :)

Polityka
Czyli dwukrotne wybory – parlamentarne i prezydenckie. Jak niektórzy pamiętają, ja się dystansowałem zdecydowanie do tej prawdziwej fali, jaka przetoczyła się po zaprzyjaźnionych (i całkiem obcych) blogach … Ja zwyczajnie odbieram to na innych falach :)

… czyli o wiele spokojniej. Dwie rzeczy mnie w tym zakresie jednak poruszają: koniec możliwości zaistnienia w wyścigu politycznym kandydatów niezależnych oraz zachwianie fundamentów porządku konstytucyjnego w Polsce. Kandydatów niezależnych w Polsce już nie będzie – pokazuje to jasno i dobitnie (a dla mnie: boleśnie) fiasko Religi. Nastał czas tych, którzy mają za sobą potężną i dobrze zorganizowaną machinę partyjno-finansową. Poniekąd sam to zapowiadałem już kilkanaście lat temu, ale gdy ta chwila nadeszła to jakoś dziwnie się czuję … być może dlatego, iż moi szanowni współobywatele mają głęboko w tyle coś takiego jak wiarygodność kandydatów na najwyższe stanowiska w Rzeczpospolitej?

Kwestia konstytucyjna – obecna konstytucja była kreowana przez podzielny politycznie parlament i m.in. opierała się na zasadzie równowagi kompetencji między sejmem, senatem i prezydentem. Podwójna wygrana PiSu oraz ich skuteczna gra na rozbicie jakiejkolwiek koalicji rządowej spowodowało, że ta zasada został zachwiana. W ich rękach są kluczowe punkty decyzyjne Polski. Poniekąd spełnia się pomysł Lecha Wałęsy na coś w typie ustroju prezydenckiego. Zatem wchodzimy w okres bardzo interesującego eksperymentu. Nadchodzące lata będą tu bardzo ciekawe.

Książki.
Po uregulowaniu kwestii mieszkania w Krakowie miałem znacznie więcej czasu na czytanie. Takie normalne czytanie dla samego poczucia frajdy. Stąd takie zjawisko, że niektóre książki zaczynam i po jakimś czasie porzucam, bo wciąga mnie inna lektura. Zaczęło się od S.P.Springer, G.Deutsch Lewy mózg, prawy mózg – nadal jestem wierny moim dawnym zainteresowaniom z pogranicza epistemologii i nauk neurologicznych (qrde – czemu dotąd w Polszcze nie przełożono i nie wydano klasyka z tej dziedziny, czyli książki K.R.Poppera i J.Ecclesa Self and its brain – użyteczne lineczki: [1] [2] [3] [4 – PDF/RAR] [5] [7] – dobra, dość linek… w końcu, kogo to interesuje poza mną?). Ale zatrzymałem się, bo nagle pochłonęła mnie inna pasja z przeszłości – literatura s-f. A konkretnie: Wiliam Gibson. Mimo mojego początkowego sceptycyzmu, jego twórczość dość szybko doceniłem. Bez jego wizji bracia Wachowscy wraz z autorami Ghost In The Shell nigdy by nie powstały. I nie chodzi tu tylko o Neuromancera – chodzi o całość trylogii plus następne książki. Dopiero po tej szerszej lekutrze wychodzi na jaw, jak bardzo zubożone i spłycone są wizje Wachowskich, czy nawet klasycznej mangi ….

Wśród książek muszę też wymienić D.Browna i Kod Leonarda Da Vinci plus Anioły i demony – takiego szitu nie czytałem od dawna … jedyną zaletą tych pasztetów jest to, że można je bez obciążeń czytać wszędzie. Przykładowo podczas relaksacji na sedesie ….

I na koniec książek – nastąpił mój powrót do Mircea Eliade – najpierw do: Szamanizm i archaiczne techniki ekstazy a potem do Traktat o historii religii. Obydwie pozycje czytam równolegle do innych.

Jest też książeczka Oriany Fallaci Wściekłość i duma – unikalne dzieło kaznodziejskie stawiające surową diagnozę Zachodniej Chrześcijańskiej Europie – ale to temat na inną notkę.

Tyle w części pierwszej ….

Podsumowanie 2005 - cz.2 arrow-right
Next post

arrow-left przepraszam - testuję
Previous post

  • Sebastian Murawski

    1 stycznia 2006 at 0:26 | Odpowiedz

    Wcześniej chciałem tutaj coś napisać tak typowo blogowo od siebie … jednak się powstrzymałem.

    Zapytam się jedynie czy to tylko ja słyszałem Pana Leszka K. mówiącego w orędziu:
    "Dobry wieczór. Po raz pierwszy jako PREMIER RP" ???

  • btd

    1 stycznia 2006 at 10:27 | Odpowiedz

    Gratuluje poprawy, bo w glowie sie nie miesci jak mozna nie doceniac mistrza Gibsona ;-p Nie mam wszystkiego, ale staram sie. I powiem ze jak tak sie wglebi w jego ksiazki to nagle zaczyna sie kojarzyc ze to wlasciwie bylo tam, a tamto w innym filmie (oczywiscie nie mowie o Johnym Mnemonicu)

  • empiryk

    1 stycznia 2006 at 9:49 | Odpowiedz

    Uuu… to ja nie wiem Sebastian, bo nie słuchałem żadnych orędzi … :)

  • CoSTa

    1 stycznia 2006 at 14:45 | Odpowiedz

    @btd: cały cyberpunk siedzi na gibsonie co tajemnicą nie jest. no i chłopaki piszący scenariusze biorą z williama pełnymi garściami. i dobrze, książki tego kolesia są niezłe zazwyczaj choć przeniesienie jego pomysłów na ekran jest cieżkie w realizacji. cały ten johnny mnemonic jako film to duuuuża porażka imo :/

  • empiryk

    1 stycznia 2006 at 16:46 | Odpowiedz

    @btd:
    ja należę do tych, co kolekcjonowali i namiętnie czytali 'pierwszą’ Fantastykę i w ogóle s-f. Ale to były lata 80-te ubiegłego wieku :) i Gibsona u nas wtedy nie wydawano. Po skończeniu szkoły średniej, mój kontakt z tą literaturą zaczął się szybko rozluźniać i od wielu lat nie czytałem nic.
    Do tego doszło jeszcze jakieś drobne moje uprzedzenie: ja nie lubię czytać literatury, która właśnie ma szyld klasyków gatunku … jakoś tak mnie takie 'tryndowe’ czytanie nie nęci. Wolę łazić swoimi ścieżkami.
    I jeszcze jedno wyjaśnienie co do tak późnego czytelnictwa autora 'Neuromancera’ – miałem od początku wokół siebie wielu fanatyków filmu braci Wachowskich… oj nie lubili mnie ci koledzy :) bo od zarania 'Matrix’ miałem za wtórność. Lektura Gibsona przekonała mnie, że miałem rację po wielokroć!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *