Przydasie
- By Krzysztof Kudłacik
- In obyczaje
- With 2 komentarze
- On 18 maj | '2005
Wpis Hankiego wydał mi się na pierwszy rzu oka dziwny. Najpierw odebrałem go jako następną obserwację komsumpcyjnego stylu życia za oceanem. Tak też to skomentowałem.
Ale po zastanowieniu wreszcie doszedłem do źródła mojego poczucia dziwności w tej jego notatce.
Przecież my mamy to samo! Znacie przydasie?
Owszem – Łukasz rzeczywiście skupił się na kulturze posiadania. I tylko na tym. Ale ja u siebie obserwuję przydasie – czyli zjawisko skwapliwego gromadzenia rzeczy już pozornie nieprzydatnych, zużytych, czy zwyczajnie niemodnych. Takie przedmioty przydadzą się na przyszłość, przydadzą się jeszcze kiedyś ….
Przydasie mimo wspólnej natury są bardzo różnorodne. Mogą to być np. znoszone ubrania, stare zabawki, nie używane akwarium lub filtr do niego, stare zapisane zeszyty, książki, których już nie przeczytamy, łóżeczko dla niemowlaka (choć z tym to różnie bywa), stare gwoździe, zgięty śróbokręt, wypłowiała czapka, długopis bez wkładu i z wytartymi napisami, łyse opony, kamienie, które do akwarium się nie zmieszczą, kable do-nie-wiadomo-czego, rozpruta torba podróżna ….itd. itp. …
Przecież w końcu czymś trzeba zapełnić pawlacz, strych lub piwnicę …
hankie
19 maja 2005 at 18:31 |
Hmm, “przydasie” to koncept znany i w powszechnym użyciu, ale żeby przeznaczać na przydasie jeden z pokoi w mieszkaniu? To chyba zbytek luksusu, zważywszy na statystyczne warunki mieszkaniowe statystyczneog Polaka.
No i żeby wynajmować “professional organizer” do ogarnięcia burdelu? :-)
empiryk
20 maja 2005 at 9:59 |
No to oczywiście — przydasie nie zasługują na własny pokój — ale np. szuflada lub pudło tekturowe na strychu, to jak najbardziej.
ich ogranajzerem jest zaś sam podmiot kolekcjonujący przydasie :)