Frodo nabruździł także mojej córze
- By Krzysztof Kudłacik
- In varia
- With 6 komentarzy
- On 29 kwi | '2010
Paulinka jest w trakcie egzaminów gimnazjalnych. Dziś trzeci, ostatni dzień, kiedy pisze język niemiecki. Ta część nie jest punktowana do egzaminu, ale ma znaczenie przy wyborze profilu językowego szkoły ponadgimnazjalnej.
Frodo przywołany w tytule odnosi się do części humanistycznej, gdzie przytoczono kilka cytatów, a następnie uczniowie mieli streścić wskazane.
O co poszło?
Gimnazjaliści mieli streścić fragment Biblii, ale wielu streściło fragment „Władcy Pierścieni”. Przez nieuwagę, ale i zaskakujący układ pytań(…) Na początku arkusza był fragment Biblii i pytania dotyczące tego fragmentu. Następnie fragment „Krzyżaków” i kilka pytań do powieści Sienkiewicza. Dalej rozkaz gen. Leopolda Okulickiego do żołnierzy AK i znów pytania dotyczące jego treści. I wreszcie fragment „Władcy Pierścieni”. Pierwsze cztery pytania, zgodnie z rytmem arkusza, odwołują się do powieści Tolkiena, ale ostatnie z tej serii – zadanie nr 22 – już nie. Brzmi: „Streść w 4-5 zdaniach tekst I”.
Pierwszym tekstem był fragment Biblii, ale wielu uczniów z rozpędu streściło tekst ostatni, czyli o „Władcy Pierścieni”.
Za Wyborczą
Jak łatwo się domyślić jądro problemu jest następujące:
Za feralne zadanie można dostać aż cztery z 50 punktów możliwych do zdobycia, a od wyniku egzaminu zależą szanse na dobrą szkołę średnią. To bardzo dużo, bo o przyjęciu do wymarzonego liceum decyduje często jeden punkt.
Wedle urzędnika z Centralnej Komisji Egzaminacyjnej to eksperci ocenią, co zrobić ze sprawą? Jeśli ilość takich rzekomych błędów będzie dużo, to są dwie ścieżki: albo punkty będą przyznane za podane streszczenia, albo nie.
Poniekąd diabeł tkwi w szczegółach. Mnie się wydaje, że egzaminatorzy CKE powinni dać punkty za jakość streszczenia nawet takim, jak Paulinka, która streściła inny fragment. Byłoby to zgodne z duchem egzaminu, który ma sprawdzić umiejętność streszczania. Masowość tych rzekomych błędów w zupełności usprawiedliwia taki krok. Wina leży po stronie osób układających arkusz egzaminacyjny, który zwyczajnie mógł być mylący. Wystarczyło przecież zamiast pisać:
„Streść w 4-5 zdaniach tekst I”.
Napisać: „Streść w 4-5 zdaniach tekst fragmentu 'Władcy pierścieni'” – czyli wprost podać tytuł.
btd
29 kwietnia 2010 at 12:43 |
Jakie rzekome błędy? Jakie punkty skoro nie zostało wykonane polecenie?
Jak dla mnie to bardzo dobrze że taki myk został zrobiony, przynajmniej wiadomo ilu gimnazjalistów jedzie na ślepo bez dokładnego czytania.
empiryk
29 kwietnia 2010 at 13:33 |
jeśli byś przeczytał txt z wybiórczej, to byś się dowiedział, że to żaden myk – co potwierdzają autorzy arkuszy
btd
29 kwietnia 2010 at 18:04 |
Ja czytalem text z wyborczej a nie wybiórczej. A moze od razu GWna?
Napisalem czy celowo zrobiony byl taki myk? Jak im wyszlo przypadkiem, to komisja dupa ze nie zrobila takiego sprawdzianu kto czyta ze zrozumieniem umyslnie. Tym nie mniej – dobrze wyszlo.
zorro
30 kwietnia 2010 at 8:24 |
Krzycho, nie ma się co martwić.
Paulina przecież tak czy owak dostanie się do wymarzonej klasy w andrychowskim LO, bo chyba taki ma zamiar. Czy w sumie będzie miała np. 180, czy 176 pkt to naprawdę nie ma wielkiego znaczenia. Da sobie radę.
No, chyba że planowaliście ją wysłać do jakiejś elitarnej szkoły w Krakowie. To brak tych 4 pkt może być wtedy problemem.
Za rok mój chłopak będzie zdawał egzaminy i jeśli się zagapi przy jakimś zadaniu to będzie musiał mieć żal tylko sam do siebie. Trudno, takie jest życie.
Głowa do góry !
empiryk
30 kwietnia 2010 at 10:36 |
GWno Możesz tak pisać, proszę bardzo, choć nie wiem po co?
Jak widać po efektach – wyszło źle, bo nie otrzymano adekwatnej i prawdziwej oceny kompetencji uczniów. Wbrew temu, co ci się wydaje, egzamin to nie jest gra w kotka i myszkę, czyli kto kogo przechytrzy.
empiryk
30 kwietnia 2010 at 10:41 |
Wiesz Irek – ja się jakoś tym specjalnie nie martwię. Dla mnie to rodzaj rozczarowania błędami dorosłych.
Też powiedziałem Pali na początku: trudno, twój błąd. I gdyby to był jej błąd, to tego bym się trzymał: że zawaliła z własnej winy. Ale ona nie zawaliła z własnej winy. Egzaminy generalnie to pewnego rodzaju szkoła charakteru – trzeba brać błędy na siebie. I to normalna droga każdego zdrowego człowieka. Jednak zupełnie inna sytuacja jest, kiedy dostajesz kopa z powodu cudzego błędu. Tak, jak w tym przypadku. To cię nie uczy hartu ducha, ale powoduje frustrację.