ponownie pech motoryzacyjny
- By Krzysztof Kudłacik
- In szosa
- With 6 komentarzy
- On 21 gru | '2009
Niezła jazda mnie spotkała w ostatnich dniach. Początek nastąpił w piątek wieczorem. Około 22giej wymknąłem się z firmowej imprezy świątecznej i ruszyłem do Andrychowa. Jednak ścieżka, którą wyjeżdżałem z obiektu, gdzie zorganizowano spotkanie, okazała się zablokowana przez jakiś samochód. Noc, śnieżno wszędzie, spojrzałem przed siebie i wyszło na to, iż można przecisnąć się obok zawalidrogi. Skręcam powolutku objeżdżając blokujący samochód i naglę czuję, jak coś mnie ściąga gwałtownie w prawo i słyszę mocne uderzenia w podwozie. Najprawdopodobniej śnieg zakrył niewielki rów w który wpadłem. No cóż – wyjeżdżam i obserwuję zachowanie Almery. Wszystko wydaje się w porządku, reakcje kierownicy, hamulców, praca silnika.
Ruszam do Andrychowa trasą przez Balice, Alwernię, Babice, Zator i Wieprz. Jednak po skręcie w Babicy na Zator zauważam, iż na zakrętach zapala mi się kontrolka smarowania silnika. Coraz częściej. Zaczynam się zastanawiać: albo faktycznie wycieka mi olej z silnika i – nie daj Boże – wkrótce się zatrze, albo czujnik zwariował po tym uderzeniu i daje fałszywy alarm.
Zatrzymuję się na parkingu przy OSP w Zatorze – kontrolka już pali się ciągłym światłem. Jest jakaś 23:20, mróz jak diabli, ruch na ulicach niemal zerowy. Przypominam sobie, że w bagażniku mam taką srebrzystą podkładkę, którą można w lecie założyć na przednią szybę i ograniczyć nagrzewanie wnętrza samochodu. Podkładam tę matę pod motor. W międzyczasie telefonuję do sąsiada, który ma lawetę – być może będzie w stanie mnie ściągnąć do Andrychowa – z Zatora to jest jakieś niecałe 20 km krętą szosą. Niestety lawety nie będzie. Wychodzę z kabiny i wyciągam matę spod silnika – wielgachna plama oleju nie zostawia wątpliwości. Koniec jazdy.
Widocznie w Krakowie wpadając do zaspy uszkodziłem albo korek wlewu oleju lub co najmniej misę olejową. Widzę kolejną dziurę na pieniądze …
Telefon do żony – proszę o pomoc: musi przyjechać do Zatora i mnie zabrać. A jutro rano/przed południem jakoś postaram się ściągnąć Nissana do Andrychowa. Na szczęście Najlepsza Z Moich Żon staje na wysokości zadania i dociera do mnie ok. 00:10…
W sobotę proszę o pomoc sąsiada. Wyjeżdżamy jego Astrą – cała operacja powrotu przebiega całkiem sprawnie. Ruch na drodze niewielki, wręcz żaden. Szosa w dobrym stanie, więc nie ma ślizgania. Dopiero gdy jesteśmy jakieś 500 m od mechanika już w Andrychowie, przy wjeździe na niewielkie rondo sąsiad zrywa się zbyt mocno do startu, co powoduje urwanie holu. Zawiązuję linkę na supeł i dociągamy już bez przeszkód do mechanika.
Dziś plan był prosty – pożyczyć Pandę od ojca i jego pojazdem pojechać do pracy. Wsiadam na pewniaka do Fiata, przekręcam kluczyk, włącza się radyjko…. i koniec. Akumulator już nie ma siły na zakręcenie rozrusznikiem. Skończyło się zanim się zaczęło. Czteroletni akumulator Centry (40 mAh) dożył swoich dni. Zapinamy więc prostownik. Mam nadzieję, że po trzech-czterech godzinach reanimacji, uda się odpalić Pandę i wyruszyć do Krakowa. Do firmy ślę maile o (nie)planowanym przyjeździe na drugą zmianę.
Jednak w międzyczasie ojciec stwierdza, iż skoro dziś akumulator zawiódł, to może to zrobić ponownie jutro. Najlepsze wyjście zatem to wymiana padalca na nową sztukę. Szybki kurs do sklepu i nowa Centra (teraz Centra Plus 45 mAh) zostaje zamontowana w pojeździe. Wyjeżdżam do Krakowa.
W trasie mam telefon z warsztatu mechanika: misa olejowa jest rozwalona i trzeba wymienić ją na nową. Almera będzie do odbioru we wtorek, jutro.
ps.
Paniusia telefonująca z warsztatu podaje orientacyjną cenę – 200 zł. Ale mam dziwne przeczucie, że zapomniała o cenie oleju, którego nową porcję trzeba wlać do silnika. A ostatnio wlany tam był Mobil 1 5W50.
zorro
23 grudnia 2009 at 11:36 |
Hmmm, czyli niestety 5 stów nie Twoje. Przykre.
Jednak mimo wszystko Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku.
empiryk
23 grudnia 2009 at 14:53 |
Dzięki za życzenia!
Co do kosztów, to sprawa się wyjaśni dziś.
percevalle
23 grudnia 2009 at 15:49 |
Ja mam gorzej, dwa dni temu strzelił mi pasek rozrządu w Oplu Vectra, 2000tyś zł przed świetami szykuje sie wydatek ;)
empiryk
25 grudnia 2009 at 11:15 |
To jest tak, że cudze nieszczęście nie jest dla pociechą. Współczuję ci wydatku.
Mój wydatek zamknął się w kwocie 441 zł u mechaniora plus 100 zł dla sąsiada za przyholowanie (ok. 40 km tam i z powrotem).
zorro
7 stycznia 2010 at 19:10 |
Czyli moje wyliczenia okazały się niestety prawdziwe. Może pomyślisz nad zmianą gabloty ?
empiryk
8 stycznia 2010 at 9:19 |
Nie myślę.