Eric Antoine. Poezja ambrotypów.
- By Krzysztof Kudłacik
- In fotografia
- With No Comments
- On 8 lut | '2013
A Quiet Riot from Willem Vleugels on Vimeo.
dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik
A Quiet Riot from Willem Vleugels on Vimeo.
Spotkałem jej zdjęcia jakiś czas temu, jednak dopiero teraz miałem okazję obejrzeć na spokojnie. Powaliło mnie – Nicol Avzali http://www.nicolvizioli.com – a poniżej próbki na zachętę.
Przyczynek historyczny – zdjęcie wykonane przez Dater Judy w 1974r. Judy Dater to słynna fotografka o poglądach feministycznych. Zdjęcie poniżej – Imogen and Twinka – przedstawia Imogen Cunningham (z lewej) spotykającą modelkę Twinke Thiebaud w lesie parku Yosemite. Cunningham to jedna z pionierek fotografii w Stanach Zjednoczonych. Zdjęcie stało się poniekąd manifestem Judy i było pierwszym zdjęciem z pełną nagością w historii magazynu Life.
Jeden z najbardziej ironicznych kadrów, jakie miałem w ogóle okazję zobaczyć. Być może Parr potrafi być bardziej kąśliwy.
Holenderska fotografka Desiree Dolron (ur.1963r.) – przypomina nam, że fotografia u zarania była technicznym wsparciem dla malarstwa. Dolron fotografuje, a potem stosuje zaawansowane fotomanipulacje, aby ustylizować zdjęcia na podobieństwo malarstwa flamandów Rogiera van der Weyden, Petrusa Christus czy Duńczyka Vilhelma Hammershoi.
Pierwszy jej słynnym cyklem fotograficznym był Exhaltation (1991-1999) pokazujący mistyczne rytuały dalekiego Wschodu. Potem skupiła się na bardziej nostalgicznym stylu fotografii realistycznej pokazującej krajobrazy Kuby – I Give You All My Dreams. Na witrynie artystki można zapoznać się z jej cyklem Gaze – portretami modeli zanurzonych w wodzie (nie sądziłem, że zwykła wanna i woda potrafią tak odrealnić portret).
Poniżej prezentuję fragment jednego z ostatnich projektów Desiree Dolron – Xteriors (2001-2006). Bazą projektu są fotografie, które następnie poddane zostają żmudnej fotoedycji, aby upodobnić je do flamandzkiego i duńskiego malarstwa.
Alan Laboile (Francja) to rzeźbiarz, który około roku 2004 zaczął fotografować swoje dzieci. Fotografie publikuje w formie cyklu La famille. Zdjęcia są absolutnie cudowne. Album La famillie poraził mnie swoją prostotą, młodzieńczą energią, radością, naturalną bezpośredniością. Te fotogramy pokazują życie w jego pełni. Warto oglądać prace Alana Laboile, bo dramatycznie kontrastują z powszechnie spotykaną fotografią dzieci – sztucznie pozowaną, przesłodzoną, sztuczną (a la Anna Geddes). Fotografie z La famille zachwycają też walorami formalnymi – kompozycją, dynamiką, relacją między planami.
Pytanie źródłowe:
Dostałem tego polaroida i nie wiem z czym się to je. Czy mógłby mnie ktoś poratować instrukcją obsługi? Z góry dziękuję.
I tutaj błyskotliwa i prawdziwa odpowiedź:
Obsługa (jak wszystkich konsumenckich polaroidów) jest bardzo prosta. Ładunek wkładasz do szczeliny którą widać po opuszczeniu klapki poniżej obiektywu (koło spustu suwaczek). Po założeniu ładunku aparat robi „wzzziu”, wypluwa papierek i jest gotowy do pracy. Aparat włącza się poprzez ręczne podniesienie części z lampą. Suwak po lewej stronie patrząc od przodu to ustawianie ostrości – daleko-blisko, przy czym blisko to około metra, daleko zaś 2 metry do w pizdu. Środkowy suwak to prymitywna przesłona, czyli przesuwne 2 blaszki z otworami. Aparat nie ma układu AF (w niektórych wypasionych modelach były wynalazki w stylu AF na ultradźwięki), więc zrobienie zdjęcia polega na naciśnięciu spustu do oporu. Aparat robi „wiuuuu” i wysuwa odbitkę. Kaseta ma pojemność 10 zdjęć. Po wypstrykaniu całości otwieraasz przednią klapkę i „za ogonek” wyciągasz kasetę. Baterii nie trzeba wymieniać – jest integralną częścią kasety. Aparat wyłącza się przez opuszczenie części z lampą.
Źródło, usenet z 2007: http://www.grupy.otopr.pl/polaroid-636-close-up,usn,2312042.html
Być może moja ulubiona para – Yashica Electro 35 GSN sprzed blisko 40 lat i jej współczesna następczyni ze stajni Fujifilm X100.