head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

jestem przeciw koalicji

rzecz jasna chodzi o Koalicję na rzecz jazdy z włączonymi światłami przez cały rok.
Czemu jestem przeciw?

Bo po pierwsze: jestem uparty i głupi. Bo po drugie: podane przez organizatora uzasadnienie nie przekonuje:

Statystyki za 2005 r. mówią, że prawie 58% wypadków drogowych ma miejsce w okresie od marca do września, czyli w czasie dobrej widoczności, kiedy nie ma obowiązku jazdy na światłach w ciągu dnia. Według szacunków ekspertów z Instytutu Transportu Samochodowego, rozszerzenie w Polsce obowiązku używania świateł w dzień także na miesiące od marca do września powinno zmniejszyć liczbę zabitych w wypadkach drogowych o 20%.

Przecież to są tylko przypuszczenia!
Najpierw powinni podać uzasadnienie poglądu, że owe 58% wypadków spowodowane jest złą widocznością. A tego nie robią. Oczywiście: część tych wypadków jest spowodowane niewystarczającą widocznością – ale tylko część. Więc – bez demagogii proszę.

Po trzecie: uważam tę akcję za szkodliwą, ponieważ obniża wymagania wobec kierowców. Takim wymaganiem jest to, iż prowadzący musi mieć właściwą ocenę sytuacji na drodze – np. powinien umieć ocenić, czy włączyć światła, czy nie włączać, bo widoczność jest wystarczająca?
Zrealizowanie tej akcji spowoduje, że kierowca będzie miał koleją okazję do bezmyślności.

Dla jasności – ja nie mam oporów, aby włączać światła mijania w czasie dnia. Ale tylko wtedy, gdy tego wymagają warunki na drodze i moje własne predyspozycje. Zresztą: tak właśnie nakazuje Kodeks Drogowy. A przede wszystkim: tak często nakazuje zdrowy rozsądek. Przykładowo – włączam światła w czasie świetnej widoczności, ale wtedy gdy słońce świeci pod ostrym kontem wprost w moją twarz lub w moje plecy. Robię tak, bo chcę, żeby inni zobaczyli moje światła stopu i tylne, kiedy często samochód jadący przed nami jest tylko czarną bezkształtną bryłą.

Po czwarte: włączanie świateł zwiększa spalanie – więc kosztuje i zatruwa dodatkowo środowisko. Jak kiedys publicznie podano – jest to ok. 4% większe spalanie.
Podaję ten argument dla porządku, choć akurat on jest mniejszej wagi niż wcześniejszy.
Taa….

najpiękniesze niemki w pościeli arrow-right
Next post

arrow-left estymatorzy od ** boleści
Previous post

  • btd

    8 czerwca 2006 at 17:31 | Odpowiedz

    A ja jezdze z wlaczonymi caly czas. Mnie lepiej widac a reszte mam w d.. bo z przodu mam pol metra szwedzkiej stali. :-)

  • golem14

    8 czerwca 2006 at 16:33 | Odpowiedz

    Ja jestem ZA! Bo jak się poruszam na rowerze, to widze w lusterku czy ten "za mną" jedzie czy nie! I to jest konkretne uzasadnienie

  • eNJey

    8 czerwca 2006 at 17:42 | Odpowiedz

    Nie słyszałem wcześniej o tej akcji, ale ja osobiście jeźdżę na światłach. Bezpieczniej się czuję – bo jestem po prostu lepiej widoczny. A po naszych drogach niestety porusza się dużo ludzi którzy ze wzrokiem, koncentracją uwagi i rozsądkiem mają cos nie tak. I tacy właśnie mają mnie lepiej widzieć.

  • Vroobelek

    8 czerwca 2006 at 20:45 | Odpowiedz

    Ja jako pieszy :-) cieszę się z takiego pomysłu. Przechodząc przez ulicę często nie wiem czy coś tam z daleka jedzie czy stoi.

    Mówisz o obniżaniu wymagań – i to niewątpliwie racja, z tym że wymagania obniżone są już teraz. 31 marca wszyscy zgodnie wyłączają światła, a w warunkach złej widoczności włączą je tylko nieliczni.

  • salvadhor

    8 czerwca 2006 at 21:29 | Odpowiedz

    Ja ze swoją wadą wzroku lepiej dostrzegam samochody w słoneczny dzień gdy mają włączone światła. A powiedzcie, że jak ktoś nosi okulary to nie wolno mu jeździć …

  • zorro

    9 czerwca 2006 at 8:36 | Odpowiedz

    Oj, tym artykulikiem wywołałeś wilka z lasu. Ja także jestem "za" włączonymi cały rok światłami. Wielokrotnie jadąc autem miałem kłopoty z rozpoznaniem czy jakieś auto się porusza czy też nie. Twój argument o zwiększeniu spalania mnie nie przekonuje. Ktoś obliczył, że na każdym tankowaniu jest to 1-2 zł. Tyle to poświęcę za swoje życie. Chcę Ci przypomnieć, że w wielu krajach gdzie pogoda jest bardziej przewidywalna i klimat korzystniejszy już od dawna obowiązuje nakaz jazdy z włączonymi światłami przez całą dobę (Węgry, Słowenia, Chorwacja).

  • Mikołaj

    9 czerwca 2006 at 8:44 | Odpowiedz

    Krzychu, nie zgodzę się z Tobą. Taki obowiązek powinien być wprowadzony przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo innych użytkowników drogi.
    Jestem pieszym / rowerzystą i wiele razy czarny i brudny samochód widać było dopiero z kilkudziesięciu czy kilkunastu metrów, gdy na jakąkolwiek reakcję może być za późno. Być może kierujący tymi samochodami mieli świetne predyspozycje, refleks błyskawiczny, samochód sprawny w 200% etc., ale ja ich do ciężkiej cholery nie widziałem. I to nie dlatego, że oglądałem się za panienkami, ale po samochód koloru asfaltu zlewa się z tłem.
    Poza tym doprawdy nie widzę różnicy między widocznością 30 września i 1 października czy między 28/29 lutego a 1 marca. Za to widzę wieli matołów, którzy jeszcze w połowie października zapominają o posiadaniu świateł w swoich czterech kółkach…

  • jarek

    9 czerwca 2006 at 9:41 | Odpowiedz

    Jakkolwiek sam jeżdzę na włączonych światłach zawsze, to nie jestem zwolennikiem koalicji.
    1) jazda na światłach to większe spalanie i nie każdego na to stać
    2) samochody dopóty się wyróżniają światłami, dopóki nie każdy ma światła włączone, czytałem artykuł na podstawie badań naukowych, ostrzegający przed zmęczeniem oka, które widząc ciągle światło staje się mniej wrażliwe na nagłe zmiany sytuacji
    3) zdrowy rozsądek kierowcy powinien decydować o włączaniu świateł w trudnych warunkach pogodowych, parę dni temu podczas burzy, wyprzedzało mnie kilka samochodów bez włączonych świateł i naprawdę nie było ich widać w lusterku – stalowy odcień karoserii zlewał się z drogą i chmurami, w ostatniej chwili objawiali się w bocznej szybie kierowcy.
    4) ŻADNE światła nie uchronią nas, dopóki na polskich podrzędnych drogach kierowcy będą jeździli jak na zachodnich autostradach – nic nas nie uratuje przed czołówką!

  • zorro

    9 czerwca 2006 at 10:22 | Odpowiedz

    Jeszcze ad vocem. Obowiązek obowiązkiem, ale dopóki smerfy nie bedą egzekwowały prawa to kierowcy wszystkie przepisy będą mieli gdzieś. Powiem wprost : ogromna liczba szczególnie młodych kierowców nie posiada zdrowego rozsądku i swoimi zdezelowanymi, podrasowanymi gratami próbują konkurować z mercami. Niestety, z tego to oni najczęściej wychodzą cało, a cierpią Bogu ducha winni inni użytkownicy dróg.

  • empiryk

    9 czerwca 2006 at 10:50 | Odpowiedz

    Panie i panowie – ja świadomie ten kij w wasze mrowisko :)
    Ale moja opinia jest jak najbardziej serio.
    Teraz postaram się dać krótkie odpowiedzi:
    a. nadal nikt z was nie dał/zacytował twardych danych statystycznych świadczących o tym, że jazda non stop ze światłami powoduje tyle-a-tyle mniej wypadków. Więcej: chętnie obejrzałbym dane policji dotyczące wypadków spowodowanych oślepaniem…
    b. ja oczywiście nie przeczę, że zapalenie świateł podnosi widoczność na drodze! Napisałem o tym wprost.
    Jednak Jarek Szczepanek pięknie to spointował.
    c. wg mnie palenie świateł nie ma wiele do rzeczy – idę o poważny zakład (choć osobiście życiowo z zasady nie robię zakładów), że olbrzymi odsetek wypadków jest spowodowanych brawurą, brakami w wyszkolenieu technicznym oraz – UWAGA – nieprawidłowym działaniom drogówki, która skupia się na duperelach (parkowanie, brak pasów, motywacja przez mandaty etc.)
    d. jadąc na światłach wcale nie czuję się nadzwyczajnie bezpieczniej, bo wiem, że w każdym momencie może mnie trafić jakiś nastoletni debil w 15lteniej beemie – np. może mnie trafić w bok, gdzie świateł nie ma :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *