head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

Wczoraj wieczorem okazało się, że Polska nie wystąpi w finale LŚ 2014 – Włosi drugi raz polegli z Brazylią 3:1, co dało awans Brazylii – Polska zajęła ostatnie miejsce w grupie. Krótko podsumuję nasz występ następującymi słowami: połowiczny sukces, czyli porażka.

Trudno powiedzieć, że polska reprezentacja była trenowana przez francuski duet Antiga-Blain, bo treningów w zasadzie nie było. Sam Antiga podkreślał, że bierze tych zawodników, którzy – prowadzeni w kraju – na daną chwilę prezentują najwyższy poziom. Prawdziwe trenowanie zacznie się teraz, gdy reprezentacja wejdzie w pełnowymiarowe przygotowania do siatkarskich Mistrzostw Świata. Na etapie Ligi Światowej, jakieś szczątkowe ślady francuskiej myśli szkoleniowej dało się zauważyć w zakresie zagrywki i obrony. Trzeba liczyć, że ten wątek będzie kontynuowany i wzmocniony przed mundialem. Bardzo miło oglądało się przykładowo Nowakowskiego, który obok flota, kilka razy zagrał silnego, pchanego flota – znanego pod hasłową nazwą antigówka i/lub wiśniówka… Szkoda tylko, że szybko z tej nowej formy zagrywki zrezygnował.

Połowiczny sukces, czyli porażka, ponieważ wygraliśmy tylko połowę meczy – a porażka, ponieważ nie gramy w finale prestiżowej światówki. Nie okłamujmy się, dając naszej reprezentacji pozytywną ocenę – przegraliśmy i to jest fakt. Dzięki przypadkowemu składowi, przypadkowo skleconemu przez trenerów wiemy jednak, iż duet Buszek-Mika będzie cennym składnikiem drużyny na tegorocznych mistrzostwach; wiemy, że mamy nadal poważny problem na pozycji atakującego – ale to wiedzieliśmy, zanim sezon reprezentacyjny się zaczął; Bociek musi jeszcze się uczyć gry na najwyższym poziomie – Konarski już gra na tym poziomie, ale trudno ocenić, czy utrzyma poziom – a Wlałzy z odnowioną kontuzją pleców… trudno powiedzieć, czy w ogóle będzie w składzie? Poważne wątpliwości są też przy pozycji libero – występ Pawła Zatorskiego zostawiał wiele do życzenia. W ostatnich meczach przeciw Iranowi Zatorskiego wspomagał – z doskonałym efektem – rutynowany Ignaczak. Gra na dwóch libero (jeden przyjmuje zagrywkę, drugi broni w polu) to nowość w naszej reprezentacji – kolejny przykład, jak przypadek rządzi w obecnym sezonie, zamiast klarownego planu szkoleniowego. Pamiętać trzeba, że dwóch libero – to jeden zawodnik mniej w składzie na innej pozycji. Do pozytywów zaliczyłbym także charakter obecnego składu reprezentacji – pokazał się on szczególnie w końcowym dwumeczu z Iranem: dwa zwycięstwa, które nie przyszły łatwo, a do tego wypadnięcie ze składu kontuzjowanego Wlazłego – a mimo to wygrana! Ale czy ten stan grupy utrzyma się, gdy dołączą do niego Kurek, Możdżonek, Ruciak i Kubiak? Szczerze wątpię. Zawiedziony jestem także występem Michała Winiarskiego. To cień dawnego Winiara – niegdyś jednego z najlepszych przyjmujących w Europie. Zawodnik nie sprawdził się w mojej ocenie ani jako kapitan, ani sportowo. Dobre występy zaliczył dopiero w dwóch ostatnich meczach – w szczególności w ostatnim. To za mało i trudno na tej podstawie coś wyrokować na przyszłość.

Połowiczny sukces, czyli porażka – ponieważ gra z najlepszymi z najlepszych w Final Six Ligi Światowej byłby doskonałym przetarciem pod siatkarski mundial. I głównie dlatego od początku należało jasno określi, iż tam celujemy – a tego nie zrobiono! Szkoda.

giełda staroci, Rzeszów arrow-right
Next post

arrow-left Ostre lanie siatkarzy w Iranie
Previous post

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *