head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

doradca zawodowy w gimnazjum i liceum

Mamy początek roku szkolnego, więc jest też ciąg dalszy pomysłów i marzeń minister Hall. Tym razem pomysł dobry. Tak mi się przynajmniej na pierwsz rzut oka wydaje. Doradca zawodowy w gimnazjum to dobry pomysł. Jednak jak poprzednio przywołany pomysł (elektroniczne wersje podręczników) MEN i tym razem działa cudzymi rękoma i cudzym kosztem.

MEN chce, by gimnazja lepiej radziły uczniom, jak zaplanować karierę. Ale nie ma na to ani pieniędzy, ani etatów
Od września każde gimnazjum ma zatrudniać doradcę zawodowego, który będzie pomagał uczniom w zaplanowaniu dalszego kształcenia i kariery zawodowej. Jeśli nie ma takiego specjalisty, dyrektor szkoły musi wyznaczyć nauczyciela, który będzie pełnił jego obowiązki.

Za Rzeczpospolitą: http://42.pl/u/2Eph

Pomysł zatem ma być realizowany wyłącznie dzięki zaradności szkół i samorządów, które muszą znaleźć pieniądze na etaty. Typowe. Pomysłem może chwalić się Katrzyna Hall, ale jego realizacja będzie powierzchowna i cząstkowa, bo pieniędzy nie ma. Nie ma fachowej kadry lub jest jej za mało i – jak sądzę – jest nierównomiernie rozłożona. Częściowo tylko problem załatwią nauczyciele. Tych jednak trzeba jakoś przygotować do nowej roli. To także koszty. Jednak taki anglista będzie mało użytecznym doradcą zawodowym. W zupełności nie sprawdzi się w doradztwie dla szkół ponadgimnazjalnych, gdzie rzeczywiście potrzeba i większej pracy z uczniem, zajęć warsztatowych, diagnozowania profilu itd.

Doradztwo zawodowe jest w szkołach rzeczywiście potrzebne. Szczególnie na poziomie ponadgimnazjalnym. Widzę to naocznie jako rodzic uczennicy liceum. Jednak muszą to być działania długofalowe i systemowe. To, co nam się obecnie proponuje to daleko za mało.

Jak to będzie wyglądało w praktyce? Zapewne najpierw lekcje wychowawcze, żeby ogólnie rozpoznać uczniów – czyli wychowawcy. Potem jeśli szkoła ma psychologa/pedagoga – parę godzin z nim. Na koniec wisienka, czyli pewnie jedna, dwie wizyty kogoś z Urzędu Pracy lub Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej o ile to w ogóle możliwe.

Zgoda, nie ma potrzeby przesadzać. Co innego uświadomienie uczniowi jego predyspozycji i jakiekolwiek dopasowanie go do bieżących potrzeb i możliwości rynku pracy, a co innego rzeczywiste, późniejsze ścieżki rozwoju młodych. To dwie różne sprawy. Mechanik samochodowy może pracować w hurtowni zabawek, prawda? Absolwent filozofii może produkować biżuterię.

trzy pokolenia arrow-right
Next post

arrow-left elektroniczne wersje podręczników - opór wydawców
Previous post

  • zorro

    31 sierpnia 2011 at 7:39 | Odpowiedz

    Powiem tak : p. Hall to jedno wielkie dno. To wielka sztuka znaleźć taką osobę – tutaj Thusk wykazał się mistrzostwem świata.
    Pomysły tej pani są wzięte z kosmosu, a o sposobach ich realizacji cichutko (bo to wymaga kasy, ale oczywiście wziętej nie z MEN-u tylko od samorządów, które jej zwyczajnie w świecie nie mają). Ta pani powinna jeszcze raz rozpocząć swoją „karierę” zawodową od bycia nauczycielem-stażystą. Może by wtedy co nieco załapała.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *